buzzword bingo#1 marka
Trochę zastanawiałam się, o czym dziś ma być i czekałam na inspirację. No i proszę, mówisz i masz - wystarczy otworzyć LinkedIna i inspiracje same się cisną. Not in a good way tho. Ale w sumie cały internet tak wygląda, że perły trzeba wybierać jak igłę ze stogu siana. Kiszonego. Sprzed trzech sezonów. Które ktoś już wcześniej jadł.
Dziś złapał mnie wpis jednej z takich osób, która potrafi czasem napisać nawet niezłe merytorycznie teksty. Tym razem osoba ta wzięła na warsztat markę. No ale niestety, rozczarowanko. Poległa, jak lwia część tych, którzy porywają się na to zagadnienie. Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale treści dotyczące budowania marki, zarządzania nią itp., to najbardziej miałkie kawałki w marketingu: tak puste, że nawet wewnętrzne sprzeczności nie mają między czym zachodzić. Tam po prostu nie ma niczego.
Całe internety w tym zakresie możemy podzielić na dwie grupy. Pierwsza to ci, którzy uważają markę za coś niemal metafizycznego, nieuchwytnego i na wpół cudownego, jak rzeczy, które wyprawiają się z kolorami na obrazach Marka Rothko
Tam słyszymy o tym, że marka to sposób funkcjonowania organizacji, nieuchwytna suma atrybutów produktu i tego typu bardzo ładnie brzmiące frazy. Pewnie gdzieś się jeszcze pojawią wartości, a w co bardziej soczystych kawałkach jeszcze zahaczymy o archetypy.
Drudzy, z klubu Ehrenberg Bass Institute, do których - przyznam - miejscami mi bliżej, ze względu na ich bardziej naukowe, mniej metafizyczne podejście, mielą cały czas distinctive brand assets. Pech chce, że w dalszym ciągu rzadko stosują się sami do reguł, które tak lubią. Ewentualnie tak je sobie rozkładają, że potykają się o nie sami, próbując dogonić cele komunikacyjne, które muszą dowieźć.
Jakoś mam wrażenie, ale może ono jest tylko moje, że z konstruktu, który powinien ułatwiać nam, marketerom, robotę, robimy zagadnienie nie do ogarnięcia. Przeczytawszy parę ksiązek w kilku językach i przepracowawszy parę chwil z kilkoma większymi markami, czyli na bazie jednak mojego doświadczenia i kompetencji, zaryzykuję stwierdzenie, że każde spojrzenie na branding i architekturę marki, które nie sprowadza się do strukturyzowania myślenia o sposobie prowadzenia marketingu przez wszystkie 7P, jest puste.
I w ramach tego, co na świecie krąży w tym zakresie, da się wybrać kilka, naprawdę kilka, obrazków/tabelek/matryc, które w czterech krokach pomogą ułożyć biznes. To plus umiejętność pracy na cyferkach i jesteście w domu. To aż tak proste.